piątek, 23 stycznia 2009

Leica CL - test

Leica CL milo zaskoczyla mnie.Okazuje sie ze ma metalowa obudowe
a nie jak wczesniej, ogladajac ja na zdjeciach myslalem,
ze wykonana jest z plastiku. Sprawia solidne wrazenie.(dalszy opis aparatu w komentarzach)

3 komentarze:

piotr koszczynski pisze...

Leica CL milo mnie zaskoczyla.
Okazuje sie ze ma metalowa obudow,e a nie jak wczesniej,
ogladajac ja na zdjeciach myslalem, ze wykonana jest z plastiku.
Sprawia solidne wrazenie.
Zaskoczylo mnie rowniez to, ze posiada TTL,
a wiec mierzy swiatlo przez obiektyw.

Nastepnym zaskoczeniem bylo to, ze podobnie jak w starszych nikonach,
pomiar wlacza sie przy odchylonej dzwigni naciagu. A gdy sie ja zlozy,
to pomiar sie wylacza. To ciekawe rozwiazanie i ma swoje zalety.
Latwiej wylaczyc jest pomiar niz w „profi” leice,
gdzie trzeba pokretlo czasow ustawic na „B”.
Osobiscie czesto zapominam, zeby wylaczyc ja na koniec dnia
i baterie pracuja przez cala noc.
Z drugiej jednak strony, w praktyce,
nie jest wygodnie za kazdym razem odchylac dzwignie.
Ale moze to kwestia przyzwyczajenia.

Cl jest cichutka i malutka
Jest jednak glosniejsza od profi lajek, ale cichsza od bessy R2.
Duzo latwiej zmienia sie w niej film niz w modelach „profi”.
Zdejmuje sie cale „plecy” co ulatwia szybka zmiane rolki.
Za to wymiana baterii trudniejsza jest, poniewaz trzeba otworzyc aparat podobnie
jak do zmiany rolki. Wiec jesli padnie nam bateria podczas fotografowania to
albo trzeba isc do ciemni, albo dokonczyc rolke "na oko”.

Wizjer ma tez inne rozwiazania niz modelach „profi”
Przede wszystkim jest strzalka a nie czerwona kropka z dwoma strzalkami.
Wiec od razu mozna sie zorientowac o ile jest niedoswitlone lub przeswietlone
wykonywane zdjecie
Ja czesto swiadomie niedoswietlam o jedna przyslone, nieraz dwie.
W przypadku „profi” musze najpierw nastawic na punkt a potem cofac ustawienie o przyslone, lub dwie.
Po samych strzalkach ciezko sie zorientowac ile przyslon zdjecie jest niedoswietlone.
A tu widac od razu.
Z drugiej strony precyzja pomiaru pozostawia wiele do zyczenia.
Zapewne w BW to nie przeszkadza ale uzywajac wymagajacego slajdu moze byc kiepsko.
Nastepna roznica jest to ze, pokazuje nastawiony czas
czego nie ma w lajkach „profi” poza M7, ktora jednak wiekszosc fotografow odrzuca
jako aparat za mocno „zelektronizowany”.
Wyswietlanie czasow to z pewnoscia duze ulatwienie.
Cala pare widac podczas zerkniecia przez wizjer.
Minusem jest mala, nie kontrastowa i nieprecyzyjna plamka dalmierza,
ktora nie jest tak dobrze widoczna jak
w „profesjonalnych dlamierzach”. Z drugiej strony dla kogos kto foci duzo dalmierzem
bedzie to bez wiekszego znaczenia.

Wizjer ma inna perspektywe niz „profi 0,72”, obraz jest widziany z wiekszej odleglosci.
Dla mnie osobiscie to bardzo dobrze, bo ramka jest mniejsza i latwiej ogarnac okiem
caly kadr do „kompozycji”.
Jednakze szklo (lub plastik) nie ma takiej klarownosci jaka ma Leica profi.
Obraz nie jest tak ostry, kontrastowy i wyrazny.
Rowniez sama ramka jest mniej widoczna niz w „profi” body,
w sumie ciezko sie zorientowac, ale to kwestia przyzwyczajenia raczej.
Zdjecia testowe pokazuja, ze tak jak we wszystkich „dalmierzach”,
ramka jest kalibrowana na najmniejsza odleglosc,
co znaczy ze pokazuje mniejszy obraz z innych odleglosci niz faktycznie to
co uzyskamy na zdjeciu.


Ciekawa jest ergonomia korpusu.
Aparat jest malutki wiec kapitalnie trzyma sie go w kieszeni, w dloni.
Natomiast kolko czasow, ktore umieszczone jest na obudowie od frontu
latwo jest niechcacy poruszyc zmieniajac zadany wczesniej czas.
To pewno tez kwestia przyzwyczajenia, ale pare razy niechcacy przestawilem je
wykonujac zdjecia testowe.

Dzwignia do naciagania migawki pokonuje bardzo duza droge,
trzeba ja daleko przesuwac i ciezko to wykonac jedna reka trzymajaca body.

Inaczej sie tez zaklada aparat na reke oplatajac ja paskiem.
Oba konce paska sa mocowane do jednego boku body.
Jesli aparat wieszamy na szyi, to jest to plusem w sensie noszenia go,
bo bardziej „wtula” sie w sylwetke czlowieka.
Natomiast ciezej fotografowac z "szyji" bo aparat wisi bokiem.


Wydaje mi sie ze Leica CL jest ciekawa alternatywa dla tych, ktorych nie stac na body
profi, a ktorzy chca korzystac ze szkiel najwyzszej klasy. Z drugiej strony trzeba pamietac ze
aparaty te sa juz od dawna nieprodukowane i ciezko zdac sie na ich bezawaryjnosc.
Ale z pewnosia jako drugie body lub do fotografii amatorskiej znajda swoich zeolennikow.
Ja osobiscie wybralbym jednak Besse R2
poniewaz ma zdecydowanie lepszy wizjer i dalmierz.
Dodatkowo waznym argumentem jest to ze Besse mozemy kupic nowa
a w przypadku Leica CL musimy pamietac o tym ze to aparaty z przed 20 lat

Anonimowy pisze...

albo 35. jak w przypadku testowanego egzemplarza!

piotr koszczynski pisze...

albo